Dziennik Polonika. 16.04.2016

Musiques Nouvelles

Po piątkowym koncercie symfonicznym koncert sobotni wydawał się stanowić już festiwalowe postscriptum. Wrażenie potęgował program: „Pieśni Rozalii” Mateusza Ryczka inspirowane słowami jego jedenastomiesięcznej córki oraz projekt „Pierrot rewrite” – 25 krótkich utworów do poezji Alberta Giraud. Koncert belgijskiego zespołu Musiques Nouvelles wynikał z międzynarodowych zobowiązań i chyba organizatorzy festiwalu nie byli z tego faktu szczególnie szczęśliwi, umieszczając koncert na festiwalowym marginesie.

Wielka szkoda, bo okazało się, że zespół stoi na bardzo wysokim poziomie i w innym programie mógłby naprawdę zabłysnąć. „Pieśni Rozalii” w ich wykonaniu stały się cyklem uroczych miniatur, w których dosłowna ilustracyjność (stukanie w pudło instrumentów w części „pa ta taj”, imitujące tętent kopyt…) łączyła się ze spektralną harmoniką.

Projekt „Pierrot rewrite” jest w swoich założeniach równie chybiony jak próby współczesnych adaptacji filmowych klasyków (ostatnio widziałem zwiastun nowej wersji „Ben Hura”. Zgroza!). Nie można naśladować lub powtórzyć utworu tak przełomowego i tak genialnego, jak „Księżycowy Pierrot” Schönberga. Ponadto cykl 25 miniatur wokalnych był efektem pracy wielu kompozytorów, przez co napięcia wewnątrz cyklu praktycznie nie istniały. Co więcej, większość twórców chciała zaprezentować się indywidualnie w ramach zamkniętej formy, co okropnie rozciągnęło ten projekt w czasie. Stylistycznie kolejne utwory wędrowały między stereotypem postdebussy’owskiej muzyki francuskiej, Poulencowską neoklasyczną elegancją, piosenką musicalową, aktorską, filmową, aż po próby naśladowania schönbergowskiego oryginału (jednakże bez Sprachgesangu!).

W ramach projektu usłyszeliśmy też trzy nowe miniatury skomponowane przez polskich twórców, które stanowiły chyba najciekawsze wizje poezji Giraud. Dariusz Przybylski potraktował tekst sylabicznie, tworząc ażurową, nieomal punktualistyczną strukturę. Jeszcze ciekawiej wypadł utwór Wojciecha Blecharza, który rytmiczne ostinato recytowanego tekstu potraktował jako tło, na którym budował spektralne harmonie. Niestety, Nicolett Burzyńska w swoim utworze wróciła do stereotypu muzyki francuskiej.

Koncert Musiques Nouvelles w pewien sposób podsumowywał cały festiwal. Był to przede wszystkim festiwal wykonawców: wystąpiło na nim wiele znakomitych zespołów (fiński defunensamble!), jednak poziom prezentowanych utworów często odstawał od poziomu wykonawstwa. Organizatorzy nie mieli wpływu na kształt wszystkich koncertów, a festiwal został zinstytucjonalizowany w gmachu NFM. Co zapamiętam z festiwalu? Magiczny koncert w budynku NOTu, punkowych „Stalookich” Artura Zagajewskiego, świetne wykonanie „Hommage á Oskar Dawicki” przez orkiestrę NFM oraz „King Ludd” Sławomira Wojciechowskiego, dający przedsmak jego opery „Aaron S”, która zostanie prawykonana na tegorocznej „Warszawskiej Jesieni”.

,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *