Dziennik Sacrum, dziennik Profanum, cz. 5

Folie à Deux. Zdjęcie: Tomasz Wiech

Folie à Deux. Zdjęcie: Tomasz Wiech

Jeśli martwiłem się, że ominął mnie inaugurujący Sacrum Profanum koncert Bedroom Community (nie, żeby mnie szczególnie interesował, jednak koncert inauguracyjny na ogół stanowi jakiś komunikat, w którą stronę festiwal chce podążać), okazało się, że nie wszystko stracone. Prezentowana na festiwalu opera „Folie à Deux” została napisana dla Mahogany Opera Group przez związaną w kolektywem kompozytorkę Emily Hall i wydana w wytwórni Bedroom Community jako concept album.

Muzycznie „Folie à Deux” (dla beki przetłumaczmy ten tytuł jako „Paranoje we dwoje”) plasuje się gdzieś pomiędzy musicalem, trip hopem i eksperymentalną muzyką popularną. Zresztą na spotkaniu po spektaklu Emily Hall wyznała, że teraz „myśli o tym, żeby napisać… tak, chyba powie to głośno… (werble)… musical!”. No, ok. Głosom wokalistów towarzyszy lekki, rytmiczny, elektroniczny podkład, czasem pojawią się jakieś delaye, efekty z syntezatora lub nakładane na głosy nagrane wcześniej ścieżki. Jednym z ciekawszych aspektów opery była harfa elektromagnetyczna – instrument skonstruowany na potrzeby tej produkcji poprzez umocowanie elektromagnesów przy wybranych strunach (wpisujących się w spektrum wielotonu o tonie podstawowym 15Hz), aby wzbudzane lekko brzęczały niczym przewody wysokiego napięcia.

Dlaczego przewody wysokiego napięcia? Otóż „Paranoje we dwoje” opowiadają o dość powszechnej w związkach przypadłości, że złudzenie jednej osoby udziela się po pewnym czasie jej partnerowi/partnerce. „Gdy powiedziałam o tym pomyśle Sjónowi (autorowi libretta), powiedział: to musi być złudzenie o słupie wysokiego napięcia. Znam osobę, która ma obsesję na punkcie słupa wysokiego napięcia”. Gdyby ktoś zatem chciał doszukiwać się w tej historii drugiego dna np. o tym, jak łączy nas sieć elektryczna, jak nie ma już niemal żadnych zacisznych miejsc na świecie, niech lepiej da sobie spokój. Tu nie ma drugiego dna.

Strukturalnie „Paranoje we dwoje” podzielone są na kolejne numery (ewentualnie – piosenki). Najtrudniejsze do zniesienia było dla mnie przesłodzone interludium po pierwszej „arii” Sofii Jernberg, składające się z delikatnych plumknięć harfy zwielokrotnionych poprzez elektroniczne delaye. Na negatywny odbiór tego fragmentu nakładała się jeszcze powielająca sceniczne stereotypy gra aktorska: wolno chodzę po scenie, sięgam ręką w górę, zrywam niewidzialny owoc, zataczam rękami okrąg, wyciągam ręce i wolno idę w stronę swojego partnera. Dobrze, że chociaż uniknięto gestu „szukania światła”! Światło jednak się pojawia uderza w oboje bohaterów, a oni przed nim klękają i śpiewają swoją odę do słupa wysokiego napięcia. Owszem, nie do końca się spodziewałem tego, co nastąpiło później, ale pojawienie się agresywnej elektroniki trwało zaledwie przez chwilę, stanowiąc prosty muzyczny gest, a nie nawiązanie do estetyki noise. Również zakończenie z crescendo-diminuendo elektronicznego dronu boleśnie wpadało w stereotyp.

Cała produkcja trąciła wielką naiwnością i zupełnie bezrefleksyjnym charakterem tej sztuki. A może artyści przyjechali do nas z jakieś innej cywilizacji, gdzie można sobie swobodnie tworzyć, trochę dla zabawy, trochę dla przyjemności, nie zawierać w tym wielkiego społecznego przesłania, za to bez żenady i ryzyka środowiskowego ostracyzmu starać się trafiać w bardziej popularne gusta? Może.

Sacrum: Mahogany Opera Group. Można się czepiać samego utworu, ale trudno zarzucić coś wykonawcom. Sofia Jernberg i Andrew Dickinson mieli dobre głosy, choć utwór nie stawiał im niebotycznych wyzwań. Warto też docenić, że grupa działa jako organizacja charytatywna zbierając składki od swoich przyjaciół i słuchaczy. Także wydanie albumu „Paranoje we dwoje” w Bedroom Community zostało sfinansowane poprzez projekt crowdfundingowy. Może warto bliżej przyjrzeć się możliwościom takich projektów następnym razem, gdy zaczniemy wyrzekać na niedofinansowanie kultury (którego nie zamierzam tu negować!) czy projekty grantowe?

Profanum: Borealis Festiwal. Można się czepiać Sacrum Profanum, że ściągnął na festiwal „Paranoje we dwoje”, ale to Borealis zaczął i prezentując w Bergen utwór, dał mu rekomendację do dalszych wystawień. Wstydź się, Borealis!

,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *