Czteropak zamówień kompozytorskich 15

Czasami dostaję pytania (tak, to prawda, czasami dostaję pytania!), według jakiego klucza dobieram utwory do kolejnych czteropaków. To bardzo proste: biorę listę przyjętych wniosków i idąc od najwyżej ocenionych w dół, wybieram cztery kolejne utwory. Gdy w tytule wniosku nie ma wymienionego kompozytora, czasem trzeba się mocno natrudzić, by dociec, o który z zamówionych utworów chodziło. Czasem też zdarza się, że wymieniony we wniosku utwór nigdy nie powstaje. Tak było w przypadku kwartetu smyczkowego Bettiny Skrzypczak, który miał otworzyć niniejszy czteropak. Co zrobić w takiej sytuacji? Jeszcze raz spojrzeć na listę i zająć się następnym utworem.

Już po tytule i obsadzie utworu Zofii Dowgiałło SPEKTR-AR na harfę, flet, live electronics i projekcję video, można domyśleć się, jak będzie brzmiał. Będzie spektralnie, a harfowe arpeggia, pochody flażoletowe, tremola czy pojedyncze dźwięki kontrapunktować będą alikwotowe spacery fletu w wysokim rejestrze. To wszystko zostanie pomazane po wierzchu elektroniką, żeby było nowocześnie. Utwór w pełni wywiązuje się ze złożonej przez siebie obietnicy. Niczym nie zaskakuje, nie odkrywa przed nami nic nowego, ale też trzyma poziom i nie obraża słuchacza. Największą wadę utworu stanowi warstwa wideo: nie wnoszące żadnych nowych znaczeń połączenie zbliżeń na dłonie harfistki oraz animacji wykorzystujące strzępy zapisu nutowego, motyw rąk czy strun. Wideo wygląda trochę jak teledysk nakręcony do utworu. Tyle, że teledyski nie trwają 18 minut… Co ciekawe, nagrania utworu nie ma na NINATECE (czyżby zamówienie nie zostało ostatecznie przyjęte przez IMiT?), choć utwór powstał i można go posłuchać w serwisie youtube.
Werdykt: 5

SPEKTR-AR można posłuchać i obejrzeć na youtubie

Utwór Dariusza Przybylskiego dla Daniela Brylewskiego miał pierwotnie być sonatą. Ostatecznie kompozytor nie zmierzył się z tym, silnie obarczonym muzyczną tradycją, gatunkiem i wybrał dla utworu tytuł π Klavierstück I. Mianem „Klavierstück” określa się niektóre utwory Beethovena czy Schuberta, jednak to w dwudziestym stuleciu nazwa na trwale weszła do historii muzyki poprzez utwory Arnolda Schönberga, Antona Weberna a nade wszystko – Karlheinza Stockhausena, którego dziewiętnaście Klavierstücke stanowiło swoisty szkicownik kompozytorskich idei. Jak na tym tle wypada utwór Przybylskiego? π Klavierstück I został napisany ad libitum, co jest raczej rzadkością w twórczości kompozytora. Poza tym ani brzmieniowo, ani fakturalnie nie wnosi wiele do literatury fortepianowej: utwór w całości wykonywany jest na klawiaturze, słychać w nim mieszankę rozsypanki dźwiękowej, tonalizujących sekcji repetytywnych oraz klasterów. Poszczególne fragmenty puentowane są przez nieco ironiczne pojedyncze uderzenie w krotal. Jedyne, co jakoś bardziej podobało mi się w utworze, to interesujące brzmienie siłowo dociskanych klawiszy fortepianu. I tyle.
Werdykt: 5,5

π Klavierstück I można posłuchać na NINATECE

Śmieci to poważny problem współczesności, nie trzeba jechać do Neapolu, żeby się o tym przekonać. Ten jakże aktualny temat postanowiła poruszyć Anna Ignatowicz-Glińska w swoim monodramie ascetyczno-ekologicznym [sic!] Śmiecidło. Śmieci w jej utworze są potraktowane szeroko – nie tylko jako odpady komunalne, lecz także śmietnik natłoku informacji. Obok samej kompozytorki, bohaterem monodramu jest wiadro pełne odpadków. Grzebiąc w tych śmieciach autorka czyta nieraz absurdalne teksty z opakowań, w sporej części zaczerpnięte z internetowych zestawień. Gdy już wiadro zostanie opróżnione, zamienia się ono w instrument muzyczny, jednak efekt akustyczny gry na wiadrze daleki jest od tego, uzyskanego przez grupę STOMP. Oprócz stukania w wiadro, monodram wykorzystuje pełne spektrum amatorskiego teatru: zgrzebne stroje, chodzenie w kółko, tupanie czy obsesyjne powtarzanie tekstu, przechodzące w melorecytację lub przeciwnie – w rytmiczne skandowanie. W ramach programu „Zamówienia kompozytorskie” powstał całkiem niezły utwór poruszający temat śmieci, ale nie chodzi tu o Śmiecidło
Werdykt: 3

Śmiecidła można posłuchać na NINATECE

Czy w sytuacji, gdy praktyka muzyczna rozmija się z praktyką liturgiczną, jest jeszcze sens komponować utwór do tekstów mszalnych? Doświadczenie uczy, że nie, bo nawet utwory najbardziej uznanych polskich kompozytorów, jak Missa pro pace Kilara czy Polskie requiem Pendereckiego są albo nieznośnie ckliwe, albo przesadnie pompatyczne. Jedynym wyjątkiem od tej reguły jest dla mnie utwór nie nazwany Mszą (i słusznie, bo czy kompozycję, która z założenia nie ma towarzyszyć Mszy św. i sprawowaniu Ofiary, można nazwać Mszą?) – Liturgia Sacra Zygmunta Mycielskiego z 1984 roku. Mojej opinii nie jest w stanie zmienić Missa de Angelis Grzegorza Duchnowskiego. Chorałowe inwokacje mieszają się tutaj z judaizującą melodyką, „kilarowa” repetytywność z duszoszczypatielną frazą, poruszające unisony smyczków z grzmiącymi interwencjami perkusji, a dostojny głęboki rejestr ze świetlistą, „niebiańską” górą. Kompozytor świadomie stosuje wszystkie wspomniane środki i miesza je tak, by stworzyć sakrokicz doskonały, każdym swoim dźwiękiem do głębi poruszający publiczność w Mińsku Mazowieckim (Nie jest to bynajmniej zarzut wobec Mińszczan. Zapewne nigdy im nikt nic lepszego nie zaproponował). No, prawie doskonały, gdyż kompozytor do tego stopnia kaleczy prozodię łacińskiego tekstu, że Hans Sachs słuchając Missy de Angelis skończyłby nie tyle parę butów, co całą kolekcję Jesień-Zima. Na koniec warto jeszcze zauważyć ironię, że mamy w Polsce dwóch kompozytorów o nazwisku Duchnowski, którzy na domiar złego są rówieśnikami i muszą być nader często myleni. Nawet na liście utworów powstałych w ramach programu „Zamówienia kompozytorskie” Grzegorzowi Duchnowskiego przypisano autorstwo Muzyki form przestrzennych Cezarego Duchnowskiego.
Werdykt: 1,5

Missy de Angelis można posłuchać (na własną odpowiedzialność) na NINATECE

Kilka ostatnich czteropaków dawało nadzieję, że kryzys został już zażegnany. Tymczasem znów odnotowujemy spadek formy. Oby tendencja się nie utrzymała…

***

Czteropak zamówień kompozytorskich jest cyklem, w którym oceniam utwory powstałe w ramach programu MKiDN „Kolekcje – priorytet Zamówienia Kompozytorskie”. Wystawiane oceny mają charakter orientacyjny i służyć mają podsumowaniom statystycznym (średnia ocena utworów w danej edycji/całym programie). Skala jest dziesięciopunktowa ze stopniami pośrednimi. Noty należy czytać: 10 – arcydzieło; 9 – znakomity; 8 – bardzo dobry; 7 – dobry; 6 – porządny; 5 – przyzwoity; 4 – przeciętny; 3 – słaby; 2 – zły; 1 – bardzo zły.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *