Czteropak zamówień kompozytorskich 2

Kajetan Sosnowski, forma przestrzenna. Źródło: galeria-el.pl

Kajetan Sosnowski, forma przestrzenna. Źródło: galeria-el.pl

Drugi czteropak również zdominowany jest przez nową muzykę filharmoniczną. Powtarzają się w nim także pierwsze nazwiska, tak kompozytorów, jak i wykonawców. Nie zabrakło w nim też projektu multimedialnego.

W 1965 roku Galeria El w Elblągu zorganizowała Biennale Form Przestrzennych. W ramach tego wydarzenia w Zakładach Mechanicznych Zamech tworzono metalowe rzeźby według projektów zaproszonych artystów, które następnie stanęły w przestrzeni miasta (tu można je podziwiać w wirtualnej galerii). Sześć lat później w tymże Elblągu urodził się kompozytor Cezary Duchnowski. Dziwne przestrzenne formy fascynowały go na długo zanim poznał ich historię. Zupełnie naturalne więc wydaje się, że Galeria El wiele lat później zamówiła u pochodzącego z Elbląga kompozytora utwór inspirowany Formami Przestrzennymi. Cezary Duchnowski zabrał w tę podróż do miasta swojej młodości wiernych towarzyszy swojej działalności kompozytorskiej – Marcina Rupocińskiego, z którym współtworzył grupę Morphai (tu można wesprzeć akcję moich znajomych domagających się reaktywacji grupy); Agatę Zubel, z którą występuje w duecie Elecctrovoce; Marka Mosia, który prawykonywał w 2002 roku przełomowe dla kompozytora „Triady” oraz Andrzeja Bauera, z którym tworzy liczne improwizowane projekty.

Od strony koncepcji wszystko wydaje się być na swoim miejscu. Jak zatem prezentuje się utwór? Mamy w nim przestrzeń, głównie dzięki pogłosom i efektom uzyskanym z komputera. Mamy w nim też formy, bowiem partię orkiestry cechuje blokowość, kompozytor operuje pewnymi motywami, niczym elementami jakieś konstrukcji, które swobodnie powiela, przekształca i zapętla. Początkowa ekspozycja Andrzeja Bauera, a potem Agaty Zubel, zdaje się krążyć własnymi drogami, jakby bez celu, bez czasu, niczym rzeźba. Efekt ten psuje się, gdy w dziesiątej minucie utworu jego charakter zmienia się w „orkiestrowe techno” ostrych rytmów, wyrazistej pulsacji i motywicznych przekształceń niczym z minimal music Steve’a Reicha. Co gorsza, przejście następuje po odliczaniu w języku włoskim: „uno, due, tre…” i tak dalej. Wyraźne napięcia wznoszących progresji, wprowadzają w kompozycji jakąś celowość, dążność, która niweczy wcześniejszy charakter muzycznej rzeźby. Szkoda. Na pocieszenie można posłuchać partii wokalnej, gdyż nikt inny nie pisze tak dobrze na Agatę Zubel, jak Cezary Duchnowski, chyba nawet sama kompozytorka. Na plus można policzyć też wizualizacje przygotowane przez Marcina Rupocińskiego, bazujące na wykresie amplitudy dźwięku. Na szczęście rzadko popadają w banalną dosłowność i zazwyczaj przepisują wykres na abstrakcyjne figury geometryczne, co dobrze koresponduje z równie geometrycznymi Formami Przestrzennymi.
Werdykt: 5,5

„Muzyki form przestrzennych” można posłuchać na NINATECE

Wspominałem w poprzednim odcinku, że wiele zamówionych utworów powstało z inicjatywy Łukasza Długosza, prawda? Niewiele więc przyszło nam czekać na kolejny utwór. „Lasy Deszczowe”, koncert na dwa flety Grażyny Pstrokońskiej-Nawratil, skomponowany został dla niego i jego żony, Agaty Kielar-Długosz. Kompozytorka znana jest z malarstwa dźwiękowego, na co wskazują choćby cykle jej „fresków” czy „reportaży”. Kiedy słuchamy „Lasów Deszczowych” muzyka jest na tyle sugestywna, że natychmiast czujemy parne, wilgotne powietrze, doświadczamy pełnego tajemnicy majestatu lasu tropikalnego, a jednocześnie czujemy niezwykłą ruchliwość, żywotność tego najbogatszego spośród istniejących ekosystemów. Utwór ma wyraźnie charakter narracyjny. Czy jest to rzeczywiście historia wiodąca od spokoju (poranka?) do huku padających ścinanych drzew, jak przeczytamy na NINATECE? Nie mam na to dowodów, ale każdy w tym utworze jakąś historię dla siebie odnajdzie. Znakomita instrumentacja i wykorzystanie pochodów skalowych pozwalają kompozytorce plastycznie odmalować las deszczowy, a ruch solistów po scenie wprowadza do utworu dodatkową przestrzeń. W komentarzu do utworu czytamy: „Nowatorstwo kompozycji polega na zastosowaniu zróżnicowanej artykulacji od tradycyjnej po najnowsze możliwości techniki instrumentalnej”. Trochę wypadałoby by odświeżyć definicję „nowatorstwa”, jednak w przyjętej przez kompozytorkę postimpresjonistycznej konwencji utwór jest bardzo dobry i pamiętam jak z całą salą gorąco go oklaskiwałem podczas wykonania na festiwalu „Musica Polonica Nova” we Wrocławiu w 2014 roku.
Werdykt: 8

„Lasów Deszczowych” można posłuchać na NINATECE

„Rzeka podziemna 2” Zygmunta Krauzego jest utworem równie ewokatywnym, co „Lasy Dzeszczowe”, jednak zamiast tropikalnej dżungli, stara się nam przybliżyć tajemniczy świat podziemnej rzeki płynącej pod Nancy. Utwór jest więc znacznie ciemniejszy, jednak nie chodzi tu o barwę dźwięku, co raczej o pewne przygnębiające wrażenie, jakie wywołuje zestawienie koronkowej partii fortepianu z ogromną przestrzenią stworzoną przez kwadrofoniczną partię elektroniki. Partia fortepianu, wykonywana tak na klawiaturze, jak i bezpośrednio na strunach, jest w utworze wiodąca. Elektronika przetwarza brzmienie instrumentu iluzyjnie zacierając granicę między naturalnym a sztucznym źródłem dźwięku. Pozostałe instrumenty jedynie dobarwiają fortepian statycznymi pasmami brzmieniowymi lub też pojedynczymi zdarzeniami dźwiękowymi. To niesamowite, jak filigranową muzykę udało się skomponować na tak znaczną obsadę. Wprawdzie elektronika brzmi czasem dość staroświecko, szczególnie w wydłużonym epilogu, to jednak „Rzeka podziemna” stanowi oryginalny i subtelny utwór.
Werdykt: 7

„Rzeki podziemnej 2” można posłuchać na NINATECE

„Pomiędzy odpływem myśli a przypływem snu” Agaty Zubel na Agatę Zubel, fortepian i orkiestrę smyczkową jest utworem, w którym Zubel-wokalistka przesłania Zubel-kompozytorkę. Wirtuozowska partia wokalna operuje motywami, które znamy z innych utworów, które kompozytorka napisała dla siebie – glissanda, szepty, obsesyjne parlando, ekspresjonistyczna, atonalna linia melodyczna. Na dodatek wszystko podlane jest przerysowaną ekspresją, która ze słów o tym, że w wersie drugim nie jesteśmy już tym samym człowiekiem, co w wersie pierwszym, czyni największy dramat tego świata. Jeśli nie słyszeliśmy innych utworów kompozytorki, ten charakterystyczny sztafarz środków prawdopodobnie nas zachwyci. W przeciwnym wypadku usłyszymy kolejny utwór Agaty Zubel na Agatę Zubel. Partia solowa dominuje ten utwór i trzeba się dobrze wsłuchać, by się przez tę fasadę przebić i odkryć fascynujące relacje między solistką a orkiestrowym akompaniamentem, jego glissandowe i mikrotonowe zawiłości czy drobiazgowe faktury. Agata Zubel jest bardzo utalentowaną kompozytorką, tylko czasem sama ten talent nam przesłania.
Werdykt: 6

„Pomiędzy odpływem myśli a przypływem snu” można posłuchać na NINATECE

Całkiem niezły ten czteropak. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że sięgamy już po sprawdzonych kompozytorów i wykonawców. Być może zawiodłem wszystkich żądnych krwi hejterów, ale co zrobić, kiedy utwory są co najmniej przyzwoite?

***

Czteropak zamówień kompozytorskich jest cyklem, w którym oceniam utwory powstałe w ramach programu MKiDN „Kolekcje – priorytet Zamówienia Kompozytorskie”. Wystawiane oceny mają charakter orientacyjny i służyć mają podsumowaniom statystycznym (średnia ocena utworów w danej edycji/całym programie). Skala jest dziesięciopunktowa ze stopniami pośrednimi. Noty należy czytać: 10 – arcydzieło; 9 – znakomity; 8 – bardzo dobry; 7 – dobry; 6 – porządny; 5 – przyzwoity; 4 – przeciętny; 3 – słaby; 2 – zły; 1 – bardzo zły.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *