W Warszawie zaczyna się właśnie festiwal „Warszawska Jesień”, tymczasem w czteropaku utwory, z których żaden się na festiwalu nie pojawił. Jak czułyby się w programie WJ?
Dobromiła Jaskot lubi odwoływać się w swoich utworach do elementów mistycznych, mitologicznych, baśniowych. Nie inaczej dzieje się w przypadku „Elferiae” na kwartet smyczkowy i ciszę, który – w myśl notki programowej – jest „przelotnym mgnieniem elfich skrzydeł”. Jednocześnie dowiadujemy się, że „forma kompozycji nie jest kontrolowana do końca przeze mnie, jest odzwierciedleniem tego, co zasłyszałam w snach”. Niezależnie jednak od tego, czy powyższy komentarz nas bawi czy nie, warto posłuchać samej muzyki. Owo „mgnienie skrzydeł” łatwo da się skojarzyć z delikatnym, szmerowym tremolo, które nabiera głośności wraz z rozwojem utworu, by nagle gwałtownie się urwać, zniknąć, rozwiać się jak sen. Wrażenie nierealności potęguje cisza, która cyklicznie powraca, stając się znaczącą figurą na tle smyczkowego akompaniamentu. Upodobanie do szmerów i ciszy może kojarzyć się ze sciarrinowskim typem narracji. Całkiem słusznie, gdyż Włoch jest jednym z ulubionych twórców kompozytorki.
Werdykt: 7
„Elferiae” można posłuchać na NINATECE
„10, 12, 13, -31” Aleksandry Gryki został wykonany podczas tego samego koncertu, co utwór Dobromiły Jaskot, na 5. Festiwalu Prawykonań w Katowicach. Utwór jest inspirowany zmienną percepcją czasu, który potrafi w naszej świadomości dowolnie się wydłużać czy skracać. Kiedy słuchamy utworu, możemy mieć wrażenie rozciągania się, gdy słyszymy ostre pociągnięcia smyczka rozmywając się wśród krzyżujących się glissand. Możemy też mieć wrażenie zacieśniania, gdy rozwlekłe płaszczyzny brzmieniowe nagle kumulują się w tremolo. Ten niejednostajny przepływ czasu – raz maksymalnie zagęszczony zdarzeniami dźwiękowymi, to znów niemalże statyczny – fascynuje i wciąga. W pewnym momencie zaczniemy nawet słyszeć jakby repetytywny minimalizm, stale jednak gubiący rytm, to przyspieszający, to zwalniający. Dodając do tego interesujący efekt łańcuchowego nakładania się na siebie różnych jakości brzmieniowych w smyczkach, uzyskujemy bardzo ciekawy utwór.
Werdykt: 7,5
„10, 12, 13, -31” można posłuchać na NINATECE
„Laetatus sum – Gorczycki in memoriam” Aleksandra Lasonia, nawiązuje do jednego z najpiękniejszych dzieł polskiego kompozytora późnego baroku. Pisałem już o utworze przy okazji festiwalu „Musica Polonica Nova”, więc po prostu się powtórzę: delikatnie wyłaniające się stojące harmonie kontrapunktowane są przez glissanda smyczków, a całość została zatopiona w potężnym pogłosie. Nagle znajdujemy się gdzieś poza czasem, w piątym wymiarze, gdzie na trzy wieki dzielące Gorczyckiego i Lasonia możemy spojrzeć jak na czasoprzestrzenną bryłę. Utwór, niestety, psuje neoklasyczna dygresja, wpleciona w sam środek kompozycji.
Werdykt: 6
„Laetatus sum – Gorczycki in memoriam” można posłuchać na NINATECE
Jednym z czynników składających się na ocenę wniosku w programie „Zamówienia kompozytorskie” jest wartość społeczna zamawianego dzieła. W pierwszej edycji programu w tej kategorii zwyciężył Piotr Orliński uzyskując dziewiętnaście punktów na dwadzieścia możliwych. Dlaczego? Zaproponował utwór „Fonemofonia” uświetniający dwudziestolecie działalności ośrodka rehabilitacji dzieci z porażeniem mózgowym, inspirując się dźwiękami, które usłyszał podczas zajęć w ośrodku i z przeznaczeniem utworu do wykonania przez młodych pacjentów ośrodka. Mówiąc szczerze, jako krytyk jestem trochę bezradny, bo jak podobny utwór ocenić nie narażając się na opinię o nieczułe albo zbyt miękkie serce? Już wiem! Oprócz dzieci utwór wykonuje chór, fletnia Pana, klarnet i kontrabas. Zatem ocenię jakość warstwy chóralnej i instrumentalnej, a za wartość społeczną dam ocenę w górę. Początkowy fragment oparty na pojedynczych głoskach i prostych wokalizacjach jest naprawdę poruszający, szczególnie gdy z chórem dialogują dzieci. Niestety, wszystko się sypie, gdy utwór zostaje zatopiony w afrykańskim folklorze i ozdobiony klarnetowymi solówkami brzmiącymi niczym z „Bolka i Lolka”. W ten sposób utwór i podjęta przez niego tematyka została zupełnie zbanalizowana. Eeee… to za utwór dam 3, a za wartość społeczną ocenę w górę?
Werdykt: 4
„Fonemofonii” można posłuchać na NINATECE
„Elferiae” i „10, 12, 13, -31” czułyby się na WJ jak u siebie, „Laetatus sum – Gorczycki in memoriam” jak w gości, a „Fonemofonia” na WJ nawet by nie poszła, bo ma zupełnie inne zainteresowania.
***
Czteropak zamówień kompozytorskich jest cyklem, w którym oceniam utwory powstałe w ramach programu MKiDN „Kolekcje – priorytet Zamówienia Kompozytorskie”. Wystawiane oceny mają charakter orientacyjny i służyć mają podsumowaniom statystycznym (średnia ocena utworów w danej edycji/całym programie). Skala jest dziesięciopunktowa ze stopniami pośrednimi. Noty należy czytać: 10 – arcydzieło; 9 – znakomity; 8 – bardzo dobry; 7 – dobry; 6 – porządny; 5 – przyzwoity; 4 – przeciętny; 3 – słaby; 2 – zły; 1 – bardzo zły.