Dzisiejszy odcinek czteropaku pojawia się po długiej przerwie. Powstałe przez ten czas pragnienie niełatwo byłoby ugasić, dlatego zdecydowałem się na formę sześciopaku. Aby jednak nie konsumować go tak na pusty żołądek, warto zatroszczyć się o jakąś przekąskę. Może rybkę? Gdzieś tu miałem cały półbeczek…
„Pułbeczek ryb za złotych szesnaście” Pawła Sołtysiaka ma u mnie plusa za tytuł, który jest niestandardowy i przykuwa uwagę specyficzną pisownią. Ów tajemniczy „pułbeczek” to jedno z dóbr, które sprzeniewierzyła Helena, żona Jana, kamienieckiego kupca w 1606 r. skarżącego się w sądzie na niegospodarność swojej małżonki. Historyczny tekst brzmi dość zabawnie. Podoba mi się w jaki sposób aktor, Jakub Snochowski, wchodzi w interakcje z porozrzucanymi po scenie przedmiotami, a zwłaszcza metalowym manekinem symbolizującym żonę kupca. Jak refren powracają słowa: „te pieniądze nie wiem na co obrócieła albo wydała, ale nie na moję potrzebę”. W pewnym momencie bohater już tylko w pasji porusza ustami, a publiczność i tak zna treść jego monologu. Gesty aktora wyrażają całe spektrum uczuć kupca wobec małżonki: od wściekłej agresji po czułość. Scena każe zastanawiać się nad tym, kto jest w tej sytuacji ofiarą: okradany przez żonę kupiec, czy kobieta, która jest w pełni zależna finansowo od męża? I tylko szkoda, że nagranie z kamery rejestruje wszystkie szmery, stuki i kroki z widowni.
Werdykt: 7
„Pułbeczku ryb za złotych szesnaście” można posłuchać na NINATECE
„El pueblo unido, jamás será vencido” (lud zjednoczony nigdy nie będzie zwyciężony) to chilijska pieśń, która stała się nieoficjalnym hymnem ruchu socjalistycznych przemian w Chile związanych z prezydenturą Salvadora Allende. Po wojskowym przewrocie Augusto Pinocheta z 1973 r. pieśń stała się symbolem oporu przeciwko wojskowej juncie. 36 wariacji na temat pieśni skomponowane przez Frederica Rzewskiego w 1975 r. stanowią jedno z arcydzieł literatury fortepianowej XX wieku. Zrobiło się wzniośle? To czemu by nie zamówić wariacji na temat „El Pueblo unido” u Marcina Maseckiego, który znany jest z tego, że łączy to, co wzniosłe z tym, co trywialne. Wariacje Maseckiego brzmią, jakby ktoś próbował rozczytywać utwór (przezabawne błędy w melodii), harmonizować (koślawo brzmiące akordy) czy wreszcie ćwiczyć. Pieśń zostaje rozbita na atomy motywów, obłędnie zapętlanych niczym podczas żmudnych ćwiczeń. Całość kończy się cytatem z „Le Pianiste virtuose” Charlesa-Louisa Hannona, cyklu fortepianowych wprawek, które dręczyły niejednego pianistę (w tym niżej podpisanego). Niby jest dowcipnie, niby kilka pomysłów na przetworzenie wyjściowego tematu jest naprawdę dobrych, a jednak trochę brakuje mi wzniosłości.
Werdykt: 6
„Wariacji na temat ¡El pueblo unido, jamás será vencido!” można posłuchać na NINATECE
TSSS-BADABUM-TSSS. Wystarczyło parę uderzeń, abym był pewny: tak bije po garach tylko Leszek Lorent. Co z jednej strony stanowi duży atut, ale z drugiej sprawia, że wiele z utworów pisanych dla perkusisty brzmi bardzo podobnie, wykorzystując transowe i energetyczne uderzenia w bębny. Jednym z takich utworów jest „Vides ut alta” Miłosza Bembinowa. Perkusiście towarzyszy tu baryton Maciej Bogumił Nerkowski, śpiewający łacińskie teksty Owidiusza, Horacego i z Księgi Psalmów. Łacina w połączeniu z frenetycznym rytmem perkusji sprawia rytualne wrażenie. Do tego pojawiają się quasi-chorałowe stylizacje. Robi się patetycznie, szczególnie gdy Maciej Nerkowski zaczyna płakać, przechodzi w krzyk i dramatycznie rozdziera szaty. Trochę tu za dużo patosu jak na nasze cyniczne czasy (a przynajmniej jak dla autora tych przeglądów). Trochę też szkoda, że utworu można jedynie posłuchać. Trudno zatem ocenić akcje performatywne podejmowane przez muzyków, o których można przeczytać w relacjach z prawykonania.
Werdykt: 5
„Vides ut alta” można posłuchać na NINATECE
„Offenbarungen und Eingebungen” (objawienia i inspiracje) to utwór Ewy Fabiańskiej inspirowany słowami Faustyny Kowalskiej. Skąd zatem niemieckojęzyczny tytuł? Pytanie należy kierować do działu marketingu, gdyż kompozytorka w czasie powstania utworu przebywała na studiach w Wiedniu. Czy deklarowany program ma jakiś wpływ na strukturę dzieła? Trudno powiedzieć, ponieważ kompozycja brzmi jak kolejny polski utwór na orkiestrę smyczkową z imitacją wychodzącą od najniższego głosu w części pierwszej, statycznych akordach w części drugiej połączonych z rzewną melodią skrzypiec, „góralskim” scherzem i rzewnym, melodycznym finałem. W konstrukcji utworu pojawia się parę pęknięć, jak przy pizzicatowym kontrapunkcie w drugiej części, zupełnie nie pasującym do reszty. Na ogół jednak utwór napisany jest raczej poprawnie, ale czy tylko o to chodzi?
Werdykt: 4
„Offenbarungen und Eingebungen” można posłuchać na NINATECE
Czasami kompozytorzy bardzo ułatwiają mi zadanie i piszą komentarze do utworów, w których na tyle się pogrążają, że aż nie wypada mi kopać leżącego. Tak było w przypadku Pawła Tomaszewskiego i jego debiutu kompozytorskiego, „Symphony of Galaxies”. Pełen samozadowolenia komentarz do utworu można było przeczytać w zapowiedzi na stronie „Jazzforum”: „Utwór będzie kolejną odsłoną muzycznej wrażliwości kompozytora, pianisty i producenta. Znany on jest ze współpracy z artystami światowej sławy reprezentującymi różnorodne gatunki muzyczne. Powstały utwór będzie symbiozą jego dotychczasowych doświadczeń w tej dziedzinie. Rozbudowany aparat wykonawczy posłuży do zrealizowania jego koncepcji przenikania się rozmaitych stylów muzycznych od współczesnej symfoniki przez muzykę jazzową oraz „muzykę świata”, po aktualne nurty w muzyce elektronicznej oraz aranżacji komputerowej. Projekt będzie nosił nazwę „Symphony of the Galaxies”. Utwór stanowić będzie znakomity przykład łączenia gatunków w muzyce i będzie mógł w przyszłości posłużyć jako studium dla kompozytorów oraz wykonawców muzyki, zarówno klasycznej jak i jazzowej. Konfrontacja współczesnej kompozycji z zaawansowanymi formami improwizacji jazzowej oraz dorobkiem subtelnej odsłony muzyki elektronicznej będzie odznaczać się zarówno najwyższym poziomem artystycznym jak i oryginalnością, gdyż przedsięwzięcia o tak dużej rozpiętości stylistycznej oraz złożoności aparatu wykonawczego są rzadkością, a autor dzieła posiada ogromne doświadczenie w każdej ze wspomnianych dziedzin sztuki muzycznej”. Kompozytorzy! Nie traćcie dłużej czasu i już teraz zacznijcie studiować utwór, aby dowiedzieć się jak napisać długie dźwięki i unisony w smyczkach, jak zostawić miejsce na improwizację oraz jak zrobić amplifikację, loop i dodać pogłos!
Werdykt: 2
„Symphony of Galaxies” można posłuchać (w celach edukacyjnych) na NINATECE
W latach 50. neoklasycyzm stanowił najpopularniejszy styl kompozytorski w Polsce. „Trzy utwory” na trzy flety i altówkę Weroniki Ratusińskiej-Zamuszko pokazują, że neoklasycyzm wciąż ma się dobrze. Jednocześnie liczne powtórzenia, powroty i stretta motywów zbliżają utwory do archaizującego minimalizmu takiego, powiedzmy, spod znaku Michaela Nymana. Można się stylistycznie z kompozytorką nie zgadzać, ale nie da się zaprzeczyć, że utwory są porządnie napisane. I, co ważne, krótkie.
Werdykt: 5
„Trzech utworów” można posłuchać na NINATECE
Dzisiejszy sześciopak przypominał równię pochyłą, której kompozycja Weroniki Ratusińskiej-Zamuszko nadała ostatecznie kształt skoczni narciarskiej. Mam zatem nadzieję, że zamówienia kompozytorskie wyjdą dobrze z progu i w następnym odcinku przeskoczą punkt K.
***
Czteropak zamówień kompozytorskich jest cyklem, w którym oceniam utwory powstałe w ramach programu MKiDN „Kolekcje – priorytet Zamówienia Kompozytorskie”. Wystawiane oceny mają charakter orientacyjny i służyć mają podsumowaniom statystycznym (średnia ocena utworów w danej edycji/całym programie). Skala jest dziesięciopunktowa ze stopniami pośrednimi. Noty należy czytać: 10 – arcydzieło; 9 – znakomity; 8 – bardzo dobry; 7 – dobry; 6 – porządny; 5 – przyzwoity; 4 – przeciętny; 3 – słaby; 2 – zły; 1 – bardzo zły.