Niby-Eurowizja 2020. Przewodnik po finale

Znów wszystko jasne. Z drugiego półfinału awansowały (w kolejności alfabetycznej):  Armenia, Austria, Bułgaria, Czechy, Dania, Finlandia, Islandia, Łotwa, San Marino, Szwajcaria. Wszystkim fanom Litwy też muszę nadmienić, że w poprzednim poście wymieniłem tylko dziewięć krajów, które awansowały do finału. Brakującym była właśnie Litwa. Teraz zaś czas przedstawić sześć ostatnich tegorocznych piosenek – automatycznych kwalifikantów do finału.

Tom Leeb The Best in Me (Francja) – piosenka, będąca muzycznym odpowiednikiem motywacyjnych plakatów z kotami. Średnio świeża, szczególnie to otwarcie, które nieodłącznie budzi skojarzenia z jedną z piosenek MJ (której tytułu od paru miesięcy nie mogę sobie przypomnieć, co mnie strasznie męczy). Na marginesie: we wcześniejszej wersji wideo Tom śpiewał swoją piosenkę na wieży Eiffla, co z pewnością dałoby Grahamowi Nortonowi dobry pretekst do wyzłośliwiania się na temat Francji. Internauci natomiast rozważali różne implikacje słów „you are the best in me” w sytuacji, gdy ich adresatką jest wieża.

Ben Dolic Violent Thing (Niemcy) – najlepszy imprezowy kawałek teogorcznej Eurowizji. Tempo idzie cały czas do przodu, nie zatrzymuje się ani na moment i świetnie buja. Mam może pewien dysonans pomiędzy klimatem piosenki a wysokim i delikatnym głosem Bena, ale kruchość głosu kiedyś została przekuta w atut w przypadku Blanche z Belgii, więc czemu nie miałoby się udać w przypadku kraju z tą samą flagą, tyle że w drugą stronę.

Diodato Fai Rumore (Włochy) – Włochy trochę jak Portugalia na Eurowizji zawsze robią swoje, ale w ich przypadku to akurat działa. Od melorecytacji zwrotki przez wybuch refrenu (ale przecież śpiewa, żeby narobić hałasu), aż po wysokie dźwięki na które wchodzi w zakończeniu przełamując tę siłę brzmienia. Bardzo możliwe, że w normalnych warunkach Włochy znów znalazłyby się w pierwszej dziesiątce.

Blas Cantó Universo (Hiszpania) – w każdym roku są kraje które chcą naśladować zeszłorocznego zwycięzcę. W tym roku typem Duncana Lawrence’a jest dla mnie Blas Cantó, który też śpiewa nieco melancholijną piosenkę, wchodzi na wysokie dźwięki, choć Universo ma zdecydowanie więcej beatu niż Arcade. No i trochę brzydko się urywa, ze ściętym pogłosem chórku. Tak czy inaczej – w tym roku znów nie wróżyłem Hiszpanii sukcesu.

James Newman My Last Breath (Wielka Brytania) – na początku nic nie zapowiada żadnej rewelacji, tym bardziej, że melodyka początku jest bardzo podobna do tej z Truth śpiewanej w zeszłym roku przez Chingiza. Ale potem wchodzi mocny, lekko soulujący refren spuentowany lekko odstawionym „Breath!”. Tej jeden smaczek wystarczy, by wyróżnić tę piosenkę. A poza tym James wydaje się być całkiem sympatyczny i dobrze śpiewa. No i wreszcie zakończyła się Brexitowa saga, więc można już przestać hejtować Brytyjczyków…

Jeangu Macrooy Grow (Holandia) – najbardziej soulowa piosenka w stawce, która zgodnie z tytułem się wciąż rozwija, czasem z zaskakującym skutkiem jak na słowach „satellite”, które brzmią jak wyjęte z Bohemian Rhapsody. Jeangu ma piękny głos, a za dodanie organów Hammonda w tle ma u mnie dodatkowy plusik. Mam tylko wrażenie, że ta piosenka spokojnie mogłaby rosnąć jeszcze minutę–dwie. Niestety, Eurowizyjne zasady są nie ubłagane, więc po trzech kończy się jakby bez puenty.

Oficjalnego finału Eurovision Song Celebration nie będzie, ale przecież my sobie organizujemy własną Niby-Eurowizję ze specjalnie ułożoną playlistą złożoną z 20 krajów, które awansowały z półfinałów i sześciu automatycznych kwalifikantów. Jak powstała playlista? Znany był tylko numer, z którym wystąpi gospodarz – Holandia na 23. miejscu. W przypadku pozostałych piosenek – tak jak na prawdziwej Eurowizji – najpierw losowałem, czy wystąpią w pierwszej czy drugiej części finału, a następnie producenci show (czyli ja) ułożyli kolejność tak, żeby całość jak najlepiej się oglądało i nie było zbyt wiele podobnych piosenek obok siebie (ekhm… drugi półfinał… ekhm…). Oglądajcie i głosujcie – tradycyjnie w formacie 12, 10, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *